Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
trwać co najmniej godzinę. Sądząc z tłumów, które już przed dziesiątą zbierać się poczęły na rynku, pogrzeb zabitych robotników zapowiadał się na wielką manifestację. Teraz natomiast był kwadrans zaledwie po jedenastej. Miał więc dużo jeszcze przed sobą czasu.
Szeroka, wysokimi lipami ocieniona aleja prowadziła w głąb cmentarza. Było pusto. Rozłożyste lipy szeleściły na wietrze młodziutkimi, jasnozielonymi listeczkami. Szarość bezsłoneczna i mglista nasycała powietrze. Z daleka, gdzieś z krańca cmentarza, dobiegał zgiełkliwy wrzask wron. Mimo to pierwszym wrażeniem, jakiego doznał, gdy podniósłszy kołnierz płaszcza iść począł wolno aleją, była ogromna i niezwykłym spokojem nasycona cisza.
Cmentarz był stary, bardzo zapuszczony. Po obu
trwać co najmniej godzinę. Sądząc z tłumów, które już przed dziesiątą zbierać się poczęły na rynku, pogrzeb zabitych robotników zapowiadał się na wielką manifestację. Teraz natomiast był kwadrans zaledwie po jedenastej. Miał więc dużo jeszcze przed sobą czasu.<br>Szeroka, wysokimi lipami ocieniona aleja prowadziła w głąb cmentarza. Było pusto. Rozłożyste lipy szeleściły na wietrze młodziutkimi, jasnozielonymi listeczkami. Szarość bezsłoneczna i mglista nasycała powietrze. Z daleka, gdzieś z krańca cmentarza, dobiegał zgiełkliwy wrzask wron. Mimo to pierwszym wrażeniem, jakiego doznał, gdy podniósłszy kołnierz płaszcza iść począł wolno aleją, była ogromna i niezwykłym spokojem nasycona cisza.<br>Cmentarz był stary, bardzo zapuszczony. Po obu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego