liryczny. Sytuacją było poranne przebudzenie; gatunkiem była, aby posłużyć się terminem stosunkowo najbardziej uniwersalnym, pieśń poranna. Kwestia wyboru samego gatunku jako takiego była zatem prosta. (Zauważmy, o ile bardziej skomplikowana jest ta sama kwestia w wypadku paralelnego gatunku, jakim jest pieśń wieczorna: poeta ma tu do wyboru, przynajmniej na terenie liryki erotycznej, np. podgatunki serenady i kołysanki, które dzieli różnica niezmiernie doniosła i obfitująca w stylistyczne, a zwłaszcza retoryczne konsekwencje: serenada domaga się miłosnego spełnienia, kołysanka śpiewana jest po nim; żeby to samo ująć bardziej trywialnie, ale i bardziej poglądowo, serenadę śpiewa się pod oknem i - mimo całej intymności uwodzicielskiego zamiaru