Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 39
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
i hojnie obdarza. Kiszonym ogórkiem wyciągniętym z kieszeni, wentylatorem, dzwonkiem do drzwi, łykiem wódki.

Szajbus tymczasem twierdzi, że sprawa z kagańcami śmierdzi. Nic o nich nie wie, a z Wodzem - za oszczerstwa - jeszcze się porachuje.

Ostatnio Wódz odwiedził nad ranem popularnego niegdyś piosenkarza Mieczysława Ś. Wszedł przez balkon, wyjadł zawartość lodówki, otworzył wino, wziął prysznic i zasiadł w fotelu. - Mieczysławie, przecież nie można tak chrapać! - zdenerwował się w końcu popijając napój bogów.

A potem wrócił do Zwisu. Rozebrał się do naga, czym zdenerwował panią Zosię oraz dwie angielskie turystki. Wypił wódkę spod stołu, by z dużą wyrozumiałością przyglądać się nowej osobistości
i hojnie obdarza. Kiszonym ogórkiem wyciągniętym z kieszeni, wentylatorem, dzwonkiem do drzwi, łykiem wódki.<br><br>Szajbus tymczasem twierdzi, że sprawa z kagańcami śmierdzi. Nic o nich nie wie, a z Wodzem - za oszczerstwa - jeszcze się porachuje.<br><br>Ostatnio Wódz odwiedził nad ranem popularnego niegdyś piosenkarza Mieczysława Ś. Wszedł przez balkon, wyjadł zawartość lodówki, otworzył wino, wziął prysznic i zasiadł w fotelu. - Mieczysławie, przecież nie można tak chrapać! - zdenerwował się w końcu popijając napój bogów.<br><br>A potem wrócił do Zwisu. Rozebrał się do naga, czym zdenerwował panią Zosię oraz dwie angielskie turystki. Wypił wódkę spod stołu, by z dużą wyrozumiałością przyglądać się nowej osobistości
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego