ale to zamiast wynieść do chlewa to on wziął i wyrzucił tutaj do, na tę lodówkę. Ja mówię: Leszek, co tu jest? Coś mi tak chrobocze! Idę, patrzę, a tam bracie myszy. Jak podniosłam ten worek, to tak wyskakiwały jak żaby z tego worka. I ten worek zdjęłam z tej lodówki, postawiłam na dole. No ale co, na rano patrzę znowu tam schodzą te myszki, ale oni akurat przyjechali. Ja mówię, wiecie co, jak wy <dialect>myszów</> naprowadzili! U mnie nie było wcale <dialect>myszów</>, a teraz tu, o trutkę wyjęłam, to trutkę sypię. Z piwnicy przyjdą. Mówię: nasypałam trutki na lodówkę to