Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
do czasu mebelki we łbie poprzewracać. Rano się budzisz, wszystko inaczej: jakbyś śmiecie wymiótł z pokoju.
- Jakoś...tak zawile rozumujesz z tym pożyczaniem. Nagadałeś, naplotłeś i sam nie wiem, co ci na to odpowiedzieć. Pomówimy jeszcze kiedyś o tym, dziś nie mam głowy. Byron miał świetnie lub Goethe - forsy jak lodu.
- A tak, owszem... zdolni chłopcy. Czekaj, i my wyliziemy na górkę. Pożyczaj... pożyczaj, to ci żadnej ujmy nie przyniesie. Jesteś własnością społeczeństwa, nie masz nic swojego, honoru też. Tak, tak, Lucusiu.
- Idiota jesteś...gadasz takie bzdury, że trudno słuchać.
- No, przestańmy o tym mówić. Właźże między Żydy i geniusze.
A
do czasu mebelki we łbie poprzewracać. Rano się budzisz, wszystko inaczej: jakbyś śmiecie wymiótł z pokoju.<br>- Jakoś...tak zawile rozumujesz z tym pożyczaniem. Nagadałeś, naplotłeś i sam nie wiem, co ci na to odpowiedzieć. Pomówimy jeszcze kiedyś o tym, dziś nie mam głowy. Byron miał świetnie lub Goethe - forsy jak lodu.<br>- A tak, owszem... zdolni chłopcy. Czekaj, i my wyliziemy na górkę. Pożyczaj... pożyczaj, to ci żadnej ujmy nie przyniesie. Jesteś własnością społeczeństwa, nie masz nic swojego, honoru też. Tak, tak, Lucusiu.<br>- Idiota jesteś...gadasz takie bzdury, że trudno słuchać.<br>- No, przestańmy o tym mówić. Właźże między Żydy i geniusze.<br>A
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego