Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
sto gramów za siebie i po slitku za mnie i sanie z reniferami, które poniosły nas po złocistym śniegu. Złotem tryskały zorze na wschodzie i na zachodzie, nie z nieba, ale z ziemi przesiąkniętej złotem. Segałowicz dał komu trzeba i zimny samolot pocztowy uniósł nas z Magadanu nad brylantowe morze lodu. Pod lodem ukrywały się łososiowate kety, gorbusze, kiżucze, czawycze. Lecieliśmy jak ptaki, wiele godzin, i marzliśmy w locie nad srogą, nieprzystępną krainą, która mnie urodziła. Nie jej wina, ona nie chciała. Ani mnie, ani nikogo, ona nas nie potrzebowała. Ona nikomu nic złego nie zrobiła, ona się tylko broniła. We
sto gramów za siebie i po slitku za mnie i sanie z reniferami, które poniosły nas po złocistym śniegu. Złotem tryskały zorze na wschodzie i na zachodzie, nie z nieba, ale z ziemi przesiąkniętej złotem. Segałowicz dał komu trzeba i zimny samolot pocztowy uniósł nas z Magadanu nad brylantowe morze lodu. Pod lodem ukrywały się łososiowate kety, gorbusze, kiżucze, czawycze. Lecieliśmy jak ptaki, wiele godzin, i marzliśmy w locie nad srogą, nieprzystępną krainą, która mnie urodziła. Nie jej wina, ona nie chciała. Ani mnie, ani nikogo, ona nas nie potrzebowała. Ona nikomu nic złego nie zrobiła, ona się tylko broniła. We
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego