dworu z zachwytem zdobywał to, czego wcale nie potrzebował: dowody na <br>istnienie Boga. Wracał co dzień do domu obładowany mnóstwem rzeczy, którymi <br>naprzód się cieszył jak niespodzianką <page nr=216>. Między zupą a mięsem wykładał <br>je powoli na stół. Był tam i pociąg o nieskończonej ilości wagonów, który, stojąc <br>pośród wieczności, czekał na lokomotywę, i zegar bez sprężyny, i łańcuch przyczyn, <br>i różne inne sprzęty w tym rodzaju, które można dostać u apologetów, stare już <br>i zużyte, ale zawsze jeszcze powabne w oczach nowicjuszów. Osobliwość jednak <br>polegała na tym, że nowicjuszem był pięćdziesięcioletni <orig>hofrat</>, a bezwąsy smyk <br>spoglądał nań z życzliwą pogardą.<br> - Celowość w