westchnął. - Jechałem na spotkanie z przyjaciółmi, po natchnienie, pociechę... Znalazłem chaos i nieszczęście.<br>Do przedziału dyskretnie wszedł konduktor, opuścił przezroczysty klosz i zapalił lampę. Zielonkawe płomyki rozjaśniły wnętrze.<br>- Pański przyjaciel, Stiebl, dostał apopleksji minionej nocy. Przedtem ocuciłem go z omdlenia, zasnął. Musiał potem przebudzić się i wstać. Byłem obok, usłyszałem łomot.<br>Chabot poruszył się niecierpliwie.<br>- Ingolf mówił mi, że zawiózł go pan do szpitala, do <name type="place">Johannisburga</>.<br>- Nie, jest w <name type="place">Breitenheide</>. Jego choroba nie pozwala na to, żeby przebywał w zwyczajnym szpitalu.<br>- Chciałbym, choć może to niedyskretne...<br>- Owszem. Ale pan powinien wiedzieć... To lepra.<br>- Lepra - powtórzył ze zgrozą.<br>Ni to niesmak, ni