Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
wóz w dwa mocne konie. Siedzieli na nim trzej chłopcy w naszym wieku i kobieta z małym dzieckiem. Polacy, co pracowali u bauera. Lejtnant powiedział, żebyśmy jechali na Stuttgart, bo stamtąd odchodzą pociągi do wszystkich krajów. Jechaliśmy cały dzień. Na noc wjechaliśmy do stodoły. Kładziemy się w sąsieku, a tu łomot. Otwierają się wrota, Rosjanie z latarkami. I od razu do wozu, do naszych tobołków. A w tobołkach sukienki, to diewuszki, diewuszki, dawaj. Zakopałyśmy się w sianie. Wdrapują się, depczą po nas, krzyczą, gdie diewuszki? Nie ma diewuszek, mówią chłopcy. Rosjanie potrząsają sukienkami, a to co? To dla siostry, dla matki
wóz w dwa mocne konie. Siedzieli na nim trzej chłopcy w naszym wieku i kobieta z małym dzieckiem. Polacy, co pracowali u bauera. Lejtnant powiedział, żebyśmy jechali na Stuttgart, bo stamtąd odchodzą pociągi do wszystkich krajów. Jechaliśmy cały dzień. Na noc wjechaliśmy do stodoły. Kładziemy się w sąsieku, a tu łomot. Otwierają się wrota, Rosjanie z latarkami. I od razu do wozu, do naszych tobołków. A w tobołkach sukienki, to diewuszki, diewuszki, dawaj. Zakopałyśmy się w sianie. Wdrapują się, depczą po nas, krzyczą, gdie diewuszki? Nie ma diewuszek, mówią chłopcy. Rosjanie potrząsają sukienkami, a to co? To dla siostry, dla matki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego