wsi, nie zdążywszy nawet zdać matury. Miał około dwudziestu czterech lat, nosił bardzo szacowne znane w heraldyce nazwisko i świetnie władał niemieckim. Jego matka była z domu von Horn i młody człowiek przed wojną spędził sporo czasu w Wiedniu. Marta ze zdumieniem przyglądała się urodziwemu chłopcu, który wyglądał jak angielski lord. Interesowały go jedynie brydżowe rozgrywki i teoretycznie myślistwo, "bo obecnie, cóż robić". Rozprawiał z dużą znajomością rzeczy o myśliwskiej broni z panem Olesiem. Udając zajętego starszym panem, opędzał się grzecznie od awansów pani Krysi, która co chwila próbowała wtrącić słówko. Był jeszcze drugi praktykant, Józio. Mocny, barczysty, młody człowiek, który