Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Janis, a tak się zamartwiałeś, mój ty biedaku, ja swoje wiem, wiem, że jak Konstanty coś obieca, to słowa dotrzyma. Ja mu wierzę, on nas w biedzie nie opuści. - Kolor tej chwili był ciemny. Ciemna i krucha była także nadzieja. Idealnie przemieszana z warstwami grozy. Jassmont pomyślał: nazwała mnie z łotewska "Janis", w języku mego dzieciństwa, przeto intymnie, szyfrem - uśmiechnął się, ale wewnątrz, w sobie. Ona zauważyła coś innego, że powiedział "u nas", a nie "tutaj", jak zwykł mówić do tej pory. Dla Konstantego była inna prawda. Róża, z lęków, niepewności i choroby, przypomniała mu jej matkę. Dziwne, że to, co
Janis, a tak się zamartwiałeś, mój ty biedaku, ja swoje wiem, wiem, że jak Konstanty coś obieca, to słowa dotrzyma. Ja mu wierzę, on nas w biedzie nie opuści. - Kolor tej chwili był ciemny. Ciemna i krucha była także nadzieja. Idealnie przemieszana z warstwami grozy. Jassmont pomyślał: nazwała mnie z łotewska "Janis", w języku mego dzieciństwa, przeto intymnie, szyfrem - uśmiechnął się, ale wewnątrz, w sobie. Ona zauważyła coś innego, że powiedział "u nas", a nie "tutaj", jak zwykł mówić do tej pory. Dla Konstantego była inna prawda. Róża, z lęków, niepewności i choroby, przypomniała mu jej matkę. Dziwne, że to, co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego