znaczy.<br>Arbuzowski powiedział, rozgartując zarost sprzed ust: - No, chwała Najwyższemu, ptak wiosnę zwiastuje.<br>Dzwoniła osiędzielina, drzewa stały nieruchomo, tając i czerniejąc od środka.<br>Sikory i trznadle nocowały w ciszy nawisów.<br>Policjanci weszli do niewielkiej izby szamesa.<br>Z sufitu zwisał mosiężny świecznik, ozdobiony słomką i papierkami.<br>Pod ścianami stały dwa zwichrowane łóżka, nakryte kapami w jaskrawe bukiety.<br>Zza pieca wyc hyliły się główki dziecięce z błyszczącymi oczami.<br>Zsypały się pokrywki na blat.<br>Szames nakryty kożuchem wylazł spod łóżka. - Czego w śmiech, trzeszczą zęby?<br>Hynda miała rozczochrane włosy, szeroka w biodrach, złożywszy ręce, podeszła do policjantów. - Chuneczke! - zawołała.<br>Strzał wysadził wszystkie garnki na