wszystko, ja także. Zbliżył nas też nieżyjący już Piotrek Zaborowski, z którym się przyjaźniłam, a Piotrek z kolei był zaprzyjaźniony z ówczesną żoną Andrzeja. Pewną rolę odegrał również bufet w Szkole Teatralnej. Przesiadywałam przy kawie, bo miałam wolne przedpołudnia, zaliczono mi część zajęć teoretycznych. Niebawem weszłam w skład swojego rodzaju loży, do której należał też Andrzej. Ta sama grupa przyjaciół przeniosła się wkrótce na salony - i ja razem z nimi. Trafiałam nieustannie na jakieś odpryski z jego życia.<br><br><gap reason="sampling"><br><br>Robiłam po kilka rzeczy na raz. Myliły mi się role, wyjazdy, filmy. Rano zdjęcia, wieczorem teatr, w nocy kabaret. Grałam bez zastanowienia, kierując