trapiły.<br> Pragnąłem w niego wmówić, aby się choć trochę uwolnić od tego<br>przyjazdu po mnie koniem, że nie pożyczył konia po to, aby mnie<br>przywieźć, lecz skorzystał tylko z okazji, aby poznać, jak się takim<br>koniem jedzie, ale widocznie nie tak, jak się spodziewał, bo w tym jego<br>wzroku pełnym lśniącej karej maści, gdy spoglądał w moją stronę, kryło<br>się nie tyle pragnienie, abym pochwalił urodę konia, ile prośba o<br>wsparcie.<br> Chociaż, czy ja wiem, może za tym pomawianiem go o bezradność kryła<br>się moja własna płochość, zwykła trwoga zajęcza, która żyje w człowieku<br>swoim własnym życiem, bierze się z niczego