Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
na przykład znalazłam butelkę po winie. Takie czasy...
- Pustą?
- Pewnie, że pustą. A jakże! I jeszcze rozsypany cukier pod ławką. Takie marnotrawstwo - żachnęła się pani Wandzia. - Oj, nerwowy ten Rybek i dziwaczeje na starość. Zróbcie coś z nim - krzyknęła na odchodnym.
Pani Wandzia, poczciwa i sumienna kobieta z rumieńcami jak ludowa lalka, należała do zasłużonego personelu uczelni. Dla jednych była zwykłą sprzątaczką, dla innych "konserwatorem powierzchni płaskich". Stary dowcip. Słyszała go wielokrotnie, przechodząc obok chichoczących studentów. Nie bacząc na nazwy, trzymała się jednego: brudy trzeba sprzątać zawsze, bez względu na epoki i ustroje, a w dzisiejszych czasach może szczególnie.
Drzeźniak dopił
na przykład znalazłam butelkę po winie. Takie czasy...<br>- Pustą?<br>- Pewnie, że pustą. A jakże! I jeszcze rozsypany cukier pod ławką. Takie marnotrawstwo - żachnęła się pani Wandzia. - Oj, nerwowy ten Rybek i dziwaczeje na starość. Zróbcie coś z nim - krzyknęła na odchodnym.<br>Pani Wandzia, poczciwa i sumienna kobieta z rumieńcami jak ludowa lalka, należała do zasłużonego personelu uczelni. Dla jednych była zwykłą sprzątaczką, dla innych "konserwatorem powierzchni płaskich". Stary dowcip. Słyszała go wielokrotnie, przechodząc obok chichoczących studentów. Nie bacząc na nazwy, trzymała się jednego: brudy trzeba sprzątać zawsze, bez względu na epoki i ustroje, a w dzisiejszych czasach może szczególnie.<br>Drzeźniak dopił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego