sposób <br>do tego pana! - krzyknęłam, tupiąc nogami. - Wyciera <br>sobie nogi czy nie, nie Katarzyny sprawa! Ja nie pozwolę!... - I rozpłakałam <br>się, trochę ze złości, trochę z żalu, a trochę <br>ze wstydu przed robociarzem. <br><br>- Ależ Krysiu! - wybąkała tylko zdumiona i oszołomiona <br>moim wybuchem ciocia Kazia. <br><br>Nie znosiłam także, gdy ojciec odsyłał ludzi, którzy <br>nosili do piwnicy węgiel, do kuchni, gdzie Katarzyna dawała <br>im na stojąco (niby jakimś żebrakom!) po kawałku chleba <br>z kiełbasą "na przegryzkę" i dużym kieliszku <br>wódki. Dławiłam się z upokorzenia, gdy dziękowali <br>i przepijali do Katarzyny, która kiwała im niedbale głową. <br><br><br>Kto wie, co myśleli sobie wtedy naprawdę?! <br><br>Strasznie