Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
się, że tam kupi trochę leków.
Załatwił, co trzeba.
Wyjechał z Szabasowej dość późno.
W Li pkach jakby spod ziemi wyskoczyło do niego trzech ludzi.
Dwóch trzymało łoszęta, a jeden przyłożył księdzu lufę do czoła.
"Złaź z sani!" - krzyknął.
Bańczycki milcząc podniósł się.
Ciągle jeszcze nie wiedział, co to za ludzie.
Pchnął ręce w kieszenie i zapytał: "O co chodzi?" "Ręce z kieszeni, ty nie pytaj ! Ręce na tył i biegiem marsz do Szabasowej ! A nie oglądaj się!" Ci sami rabusie pojechali na sankach księdza do Hucisk i obrabowali plebanię - mówił Tombak.
- Spodziewali się, że nakryją tam Chaima, bo ktoś już
się, że tam kupi trochę leków.<br>Załatwił, co trzeba.<br>Wyjechał z Szabasowej dość późno.<br>W Li pkach jakby spod ziemi wyskoczyło do niego trzech ludzi.<br>Dwóch trzymało łoszęta, a jeden przyłożył księdzu lufę do czoła.<br>"Złaź z sani!" - krzyknął.<br>Bańczycki milcząc podniósł się.<br>Ciągle jeszcze nie wiedział, co to za ludzie.<br>Pchnął ręce w kieszenie i zapytał: "O co chodzi?" "Ręce z kieszeni, ty nie pytaj ! Ręce na tył i biegiem marsz do Szabasowej ! A nie oglądaj się!" Ci sami rabusie pojechali na sankach księdza do Hucisk i obrabowali plebanię - mówił Tombak.<br>- Spodziewali się, że nakryją tam Chaima, bo ktoś już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego