Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
tasakiem, jak wieprzka. Staremu szło na osiemdziesiąt. Niemiec, najgorszy wróg, oszczędził, a te łotry nie przepuściły. Taki pogrom, własną krew przelać, że też nasza święta polska ziemia nosi takie gady. To co, panie Jassmont, już żadnego zmiłowania nie ma dla nas, sierot, nie ma już nic świętego, ani boskiego, ani ludzkiego. Obcy daruje, to swój nas zakatrupi, i za co? Parę dolarów, kurewskie pieniądze - żalił się starzec.
Stali, jak wielu, przed domem Lassotów. Zamożnej rodziny mieszkającej jedną ulicę dalej. Zebrał się tłum, ludzi wciąż przybywało.
- Ty lepiej nie wchodź - Konstanty powstrzymał Jassmonta. Z trudem oddychał i zdławionym głosem, przerywając co drugie
tasakiem, jak wieprzka. Staremu szło na osiemdziesiąt. Niemiec, najgorszy wróg, oszczędził, a te łotry nie przepuściły. Taki pogrom, własną krew przelać, że też nasza święta polska ziemia nosi takie gady. To co, panie Jassmont, już żadnego zmiłowania nie ma dla nas, sierot, nie ma już nic świętego, ani boskiego, ani ludzkiego. Obcy daruje, to swój nas zakatrupi, i za co? Parę dolarów, kurewskie pieniądze - żalił się starzec.<br>Stali, jak wielu, przed domem Lassotów. Zamożnej rodziny mieszkającej jedną ulicę dalej. Zebrał się tłum, ludzi wciąż przybywało.<br>- Ty lepiej nie wchodź - Konstanty powstrzymał Jassmonta. Z trudem oddychał i zdławionym głosem, przerywając co drugie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego