Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
aż wreszcie jako urzędnik siódmego stopnia magistratu miasta Kijowa aż do rewolucji w Rosji pozostałem. Po powrocie do kraju brat mój komisarzem policji się okazał, a rodziców w ogóle nie było, bo nie żyli. Dostałem się do magistratu i mówię panom, że gdybym był pisarzem, tomy całe mógłbym opisać o ludzkiej nędzy, jakiej codziennie mimowolnym świadkiem jestem, a to z tytułu swego przykrego socjalnego urzędu, ale nie o tym chciałem mówić...
Ale w tej chwili weszła Teodozja z wódką i jakąś zatłuszczoną paczką, a staruszek na jej widok wykrzyknął ochoczo:
- Otóż i Dziewanna z naręczem odpowiednim naszym czasom, zamiast kwiecia!
Dziadzi
aż wreszcie jako urzędnik siódmego stopnia magistratu miasta Kijowa aż do rewolucji w Rosji pozostałem. Po powrocie do kraju brat mój komisarzem policji się okazał, a rodziców w ogóle nie było, bo nie żyli. &lt;page nr=206&gt; Dostałem się do magistratu i mówię panom, że gdybym był pisarzem, tomy całe mógłbym opisać o ludzkiej nędzy, jakiej codziennie mimowolnym świadkiem jestem, a to z tytułu swego przykrego socjalnego urzędu, ale nie o tym chciałem mówić...<br>Ale w tej chwili weszła Teodozja z wódką i jakąś zatłuszczoną paczką, a staruszek na jej widok wykrzyknął ochoczo:<br>- Otóż i Dziewanna z naręczem odpowiednim naszym czasom, zamiast kwiecia!<br>Dziadzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego