Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
w korytarzu. Siedzieli wtuleni w siebie, nie widzieli mnie. Ich nie wpuszczono, nie mieli szczęścia oglądać Twojej śmierci, każdej jej sekundy, żeby utrwaliła im się już na zawsze. Nie widzieli, jak Twoje ciało unosi się miotane defibrylatorem, jak na ułamek sekundy zawisa w powietrzu, jakby w szczycie rozkoszy, wygięte w łuk, zmysłowe, do końca piękne. Nie widzieli tego, nie wpuszczono ich na ten spektakl, bo żadne z nich nie pracuje w szpitalu.
Panicznie bałam się wziąć taksówkę, żeby znowu nie natknąć się na jakiegoś gadułę. Szłam do domu piechota. Pamiętam, że na Plantach jacyś pijani mężczyźni krzyczeli za mną, a mnie
w korytarzu. Siedzieli wtuleni w siebie, nie widzieli mnie. Ich nie wpuszczono, nie mieli szczęścia oglądać Twojej śmierci, każdej jej sekundy, żeby utrwaliła im się już na zawsze. Nie widzieli, jak Twoje ciało unosi się miotane defibrylatorem, jak na ułamek sekundy zawisa w powietrzu, jakby w szczycie rozkoszy, wygięte w łuk, zmysłowe, do końca piękne. Nie widzieli tego, nie wpuszczono ich na ten spektakl, bo żadne z nich nie pracuje w szpitalu.<br>Panicznie bałam się wziąć taksówkę, żeby znowu nie natknąć się na jakiegoś gadułę. Szłam do domu piechota. Pamiętam, że na Plantach jacyś pijani mężczyźni krzyczeli za mną, a mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego