spotkać już wojska temerskie. Krasnolud święcie wierzył, że podobnie jak podczas poprzedniej wojny właśnie zza Iny, z Sodden, ruszy druzgocące kontruderzenie północnych królestw, po którym niedobitki złamanego Nilfgaardu sromotnie zemkną za Jarugę. <br> I faktycznie, zmiana kierunku marszu zbliżyła ich ponownie do wojny. W nocy niebo przed nimi rozświetliła nagle wielka łuna, w dzień zaś dostrzegli słupy dymu, znaczące horyzont na południu i wschodzie. Ponieważ jednak wciąż nie było pewności, kto bije i pali, a kto jest bity i palony, posuwali się ostrożnie, wysyłając na dalekie zwiady Percivala Schuttenbacha. <br>Któregoś ranka przeżyli zaskoczenie - dogonił ich koń bez jeźdźca, cisawy ogier. Zielony czaprak