mebli ze złoceniami, pośród palm w drewnianych donicach i pośród niezmiernie kolorowych obrazów przedstawiających już to panią w koszuli `a la Słowacki tulącą głowę do łba końskiego (całość ujęta w podkowę), już to sarenki w lesie przy małym domku, w którego oknie jarzy się światło, czy też po prostu orlęta lwowskie.<br>Trudno mi tu nie wspomnieć, że znam osobiście jednego faceta, który podaje się za orlę lwowskie. Nazywa się Ignacy Molendziak, bardzo gruby i łysy, w binoklach, ze szpakowatą brodą, jest prokurentem firmy "Antoni Myszek, sprzedaż nasion i paszy treściwej". Siedział ze mną na Pawiaku w celi obok. Złapano go pewnego