dobre, podane we właściwym kieliszku (dziś bardzo modna "koniakówka"), w którym można je z lekka - dla wydobycia aromatu - ogrzać w dłoniach, dialogowi między ludźmi nada charakter pogodny, przyjazny; jeśli jest kiepski - niepotrzebnie zamąci w głowie i rozdrażni wątrobę. Smakoszom nie muszę nic podpowiadać, mniej zorientowanym zwrócę uwagę, by pili małymi łyczkami i nigdy nie liczyli na pełne kieliszki. Przeciwnie, poziom napoju nie sięga nawet połowy, i to całkowicie wystarczy, żeby móc rozkoszować się dobrym trunkiem, przypominając przy okazji, że im co lepsze, tym drożej kosztuje. Wyjątkiem są postradzieckie "koniaki" gruzińskie i armeńskie, którym już nie wolno się tak nazywać, ale również