Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
konflikcie, kiedy zerknąłem na dziewczynę, ta znowu wodziła wzrokiem za mężem jak za spowolnioną piłką tenisową; kalekiej nogi nie można już było bardziej wysunąć do przodu. Moje zerknięcie było na czasie, bo Basia zatrzepotała powiekami i desperacko wysunęła do przodu zdrową nogę, było to spotęgowanie kontrdemonstracji, prawa noga o toczonej łydce, z pęciną cienką, z kolanem pięknie związanym, przez swą urodę uczyniła z suchej nóżki rzecz jeszcze nędzniejszą. Ale i to nie pomogło, Wiator nic nie spostrzegał albo nie chciał spostrzegać, on tylko poskramiał chodząc na zdrowych nogach. Oczy dziewczyny zaszkliły się, myślałem już, że będę świadkiem płaczu, Wiatorowa jednak powstrzymała
konflikcie, kiedy zerknąłem na dziewczynę, ta znowu wodziła wzrokiem za mężem jak za spowolnioną piłką tenisową; kalekiej nogi nie można już było bardziej wysunąć do przodu. Moje zerknięcie było na czasie, bo Basia zatrzepotała powiekami i desperacko wysunęła do przodu zdrową nogę, było to spotęgowanie kontrdemonstracji, prawa noga o toczonej łydce, z pęciną cienką, z kolanem pięknie związanym, przez swą urodę uczyniła z suchej nóżki rzecz jeszcze nędzniejszą. Ale i to nie pomogło, Wiator nic nie spostrzegał albo nie chciał spostrzegać, on tylko poskramiał chodząc na zdrowych nogach. Oczy dziewczyny zaszkliły się, myślałem już, że będę świadkiem płaczu, Wiatorowa jednak powstrzymała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego