Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
martwe. Jakby tego było mało, na wyświetlaczu odczytuje numer telefonu: zero, osiem, dziewięć, pięć, trzy, trzy, dziewięć, sześć, pięć, dwa. Swój numer! Cofa się zdumiony... A za zdumieniem pojawia się przerażenie, więc zawraca czym prędzej, biegnie w popłochu. Żar gęstnieje - ścięte białko powietrza. W gardle spieczony kołek. Pić! Pić! Choćby łyk, choćby kroplę jedną - mokrą, wodnistą, chłodną. Nic z tego! Dalej, dalej przed siebie - w bezkres piachu.
Już ma się wspiąć na kolejny pagórek, gdy silny podmuch odrzuca go w tył. Wiatr jak gruba miotła przeciera wzgórze. Najpierw wyłania się głowa z długimi włosami i bielmem oczu, potem szerokie ramiona, kule
martwe. Jakby tego było mało, na wyświetlaczu odczytuje numer telefonu: zero, osiem, dziewięć, pięć, trzy, trzy, dziewięć, sześć, pięć, dwa. Swój numer! Cofa się zdumiony... A za zdumieniem pojawia się przerażenie, więc zawraca czym prędzej, biegnie w popłochu. Żar gęstnieje - ścięte białko powietrza. W gardle spieczony kołek. Pić! Pić! Choćby łyk, choćby kroplę jedną - mokrą, wodnistą, chłodną. Nic z tego! Dalej, dalej przed siebie - w bezkres piachu.<br>Już ma się wspiąć na kolejny pagórek, gdy silny podmuch odrzuca go w tył. Wiatr jak gruba miotła przeciera wzgórze. Najpierw wyłania się głowa z długimi włosami i bielmem oczu, potem szerokie ramiona, kule
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego