twarzy jak martwica... Tylko mu oczy błyskają, czarne i palące, a duże... Płaszcz na nim długi, ciemny, w fałdach układanych spływający... Idzie ten człowiek na mnie prosto, prościutko... patrzy we mnie tymi swoimi oczami... Kroki na posadzce słyszę, prawdziwie... ale jakieś miękkie, jakby po wojłoku...<br>Tu Feluś, małą uczyniwszy pauzę, łyknął ze swej szklaneczki.<br>Tamci powlepiali w niego nieruchome oczy. Wydawało się, że zapomnieli o wszystkim z wielkiego zaciekawienia...<br>- Gdy on tak na mnie idzie, gwer szybko podnoszę i bagnetem. ku niemu... - Stój - wołam. A on, tych oczów ze mnie nie zdejmując, przystaje na trzy kroki i... pomyślcie no, w te