tylko tańczyć. Skrzydeł, skrzydeł, zobaczyć się w oczach innych, nie gnieść piękna po sypialniach i lustrach. Stary pisarz podsunął mi swoją pustą szklankę. <br>ŤDaj mi trochęť - poprosił i pochylił głowę nad czerwonym rozkołysanym płynem. Czujnie obwąchiwał tę odrobinę, jaką mu wlałem, ale spod spierzchniętych powiek, spod krzaków brwi i łba łysego śledził ruchy niespokojnej gracji, która utknęła na chwilę przy barze. Przechyliła się przez bufet, wypięła na nas ciemne pośladki, potem coś pośpiesznie wypiła, najpierw unosząc kieliszek przed nosem starego i ledwie widocznym ruchem zapraszając do wspólnego toastu. Już wypił i nie skrywał swojego zachwytu. Wiatr, co wpadł od morza, zdmuchnął