trafił. Wjechaliśmy na czwarte piętro, Tereska zadzwoniła trzy razy krótko, raz długo, otworzyła nam miła starsza pani i weszliśmy do pokoju. Na mój widok wstało z fotelików dwóch panów w pewnym wieku. Jeden z nich, siwy, przystojny i godny, nadawałby się na senatora czy nawet na prezydenta; drugi - niski i łysy, przypominał mi pewnego referenta w Urzędzie Miasta i Gminy Konstancin. To on zaczął rozmowę, gdy tylko Tereska wyszła.<br>- Przestudiowaliśmy wasz program. Wie pan, dlaczego nas zainteresował?<br>- Bo jest rozsądny.<br>- Nie badaliśmy go z tego punktu widzenia. Stwierdziliśmy, że nie będąc lewicowym, pomija wszystko, co trąci polskim nacjonalizmem i co zamyka