pierwszym. <br>Później Rozłuckiemu nie podobało się, że klienci reagują na gorąco, że maklerzy komunikują się z klientami. Najpierw wymyślił sobie, że maklerzy mają wychodzić na korytarz poza tę salę, żeby przekazywać sobie informacje. No to rzeczywiście, wywoływałem tego maklera i on wychodził za mną. "Szybciej, szybciej!" - krzyczałem. Mówiłem mu, co ma kupić. Jak się potem Rozłucki wściekał na maklerów, no to ten mój makler podchodził do mnie i mówił: "Tak mów, żeby tylko Rozłucki mnie nie widział, bo filuje, co ja tutaj robię". "Kupuj, kupuj!" - krzyczałem do niego. - "Tylko żebyś nie spieprzył!" Polowano na tych maklerów, więc wymyśliliśmy cały język migowy