aż mi czasem straszno. Jakby się odwróciło, nie przetrzyma. Niech pan będzie dla niego wyrozumiały - prosiła.<br>Z daleka dobiegały głosy pożegnania, lunch się kończył, i ona wiedziała, że powinna pojawić się przy gościu.<br>- Pan może wrócić do kraju. Do Budapesztu. Czy pan mi wierzy, że ja zazdroszczę?<br>- Wierzę.<br>- Tutaj nie ma ludzi. U nas bywają wyłącznie dyplomaci - westchnęła ciężko - żeby nie wiem jak ostrożnie, żeby piastować jak zepsute jajko, i tak obgadają, wyśmieją. A trzeba ich przyjąć. Jak pan będzie wyjeżdżał, niech pan o żonie pamięta, ja wiem, gdzie można dostać ładne jedwabie na Starym Delhi, skórki z jaszczurek na sandałki