fortunę. Khaterpalia i jego teść dobrzy kupcy, nie będą się targowali.<br>Istvan patrzył na ich twarze rozjaśniające się uśmiechem pełnym skupienia - doszli do ładu, rozumieją się.<br>- Pan jest groźnym człowiekiem, mister Czandra - powiedział cicho radca - po tym, co pan mi wtedy nocą opowiadał...<br>- Ja? Ach, tak - machnął niedbale suchą dłonią, mącąc smugę dymu. - Chce pan przez to powiedzieć, że ze mną interesy niełatwo zakończyć? No, tak. Ale przecież zna pan moją specjalność: dobroczyńca. Czyż nie powinienem się zająć sprawami biednej, oczekującej dziecka kobiety, która dwukrotnie utraciła męża? Zwłaszcza że widzę grożące jej niebezpieczeństwo.<br>- Niezwykła sprawa - kręcił głową Kapur, wydymał kosmate policzki