Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Cygana policzkach. Czerniały oczy. W kapocie z czarnym kołnierzem. Wystawił suchą jak z rosochatego drewna i brudną dłoń tuż pod nos Jassmonta.
- Zaraz, moment, człowieku, poczekaj - Jassmont uderzył się po kieszeniach. Niestety, na cóż się zdał ten przedwojenny gest, przecież od paru miesięcy nie nosił portfela.
Zawiedziony żebrak ponaglał: - Szukaj, macaj, może cosik się trafi.
Jassmont, czerwony: - Bardzo mi przykro, nie wziąłem pieniędzy, naprawdę nie noszę pieniędzy przy sobie. Ale, zaraz, nie wszystko stracone, może jednak - otworzył tanią, bazarową papierośnicę. - Weź, człowieku. Oba.
Żebrak wziął powoli, napawając się momentem wchodzenia w posiadanie dwóch papierosów. Za jednego dostanie kromkę chleba i talerz
Cygana policzkach. Czerniały oczy. W kapocie z czarnym kołnierzem. Wystawił suchą jak z rosochatego drewna i brudną dłoń tuż pod nos Jassmonta.<br>- Zaraz, moment, człowieku, poczekaj - Jassmont uderzył się po kieszeniach. Niestety, na cóż się zdał ten przedwojenny gest, przecież od paru miesięcy nie nosił portfela. <br>Zawiedziony żebrak ponaglał: - Szukaj, macaj, może cosik się trafi.<br>Jassmont, czerwony: - Bardzo mi przykro, nie wziąłem pieniędzy, naprawdę nie noszę pieniędzy przy sobie. Ale, zaraz, nie wszystko stracone, może jednak - otworzył tanią, bazarową papierośnicę. - Weź, człowieku. Oba.<br>Żebrak wziął powoli, napawając się momentem wchodzenia w posiadanie dwóch papierosów. Za jednego dostanie kromkę chleba i talerz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego