pokrytej deskami platformie. Oparłem się plecami o barierkę, Weronika ułożyła się na swetrze, kładąc głowę na moich kolanach. Było cicho i bezpiecznie, wiatr szumiał w wysokiej trawie i tylko od czasu do czasu od szosy dobiegał głośniejszy ton silnika, gdy jakiś kierowca za późno zmieniał bieg, podjeżdżając pod przełęcz. Trochę machinalnie głaskałem jej włosy i policzek, wystawiając twarz do słońca.<br>- Gdzie jesteś? - spytała po kilku minutach milczenia - Powiedz...<br>Gdzie byłem? Niestety, ciągle w "dzisiaj", zawieszonym między pokomplikowanym przez los i historię "wczoraj" a coraz ciaśniejszym i mniej widocznym "jutrem", między zagranicą a krajem, między tym co chciałbym, a tym co mógłbym