koło domu jak nie przymierzając batrak jaki! - krzyczała bezskutecznie pani Linsrumowa.<br>- Idę, idę! - wołał Polek, stojąc jednak wytrwale przy bramie.<br>Pan Pieślak wyszedł wreszcie ze sklepu, odprowadzany przez gestykulującego żywo baptystę. Siadł już z powrotem na rower, lecz rozmyślił się i okraczając swoją wierną maszynę dyskutował jeszcze dłuższą chwilę. Wreszcie machnął ręką, dość niegrzecznie przerwawszy rozmowę, za czym wolno ruszył w dalszą drogę.<br>- Panie Pieślak, jest coś do mnie? - spytał Polek nieśmiało, kiedy zbliżył się listonosz.<br>- Do ciebie? - zdziwił się funkcjonariusz pocztowy. <br>- Patrzajcie, może na pieniądze czekasz?<br>- Nie, nie na pieniądze.<br>- To może chcesz list od panny?<br>Polek gościnnie otworzył bramę, czyniąc