tyle kłopotu. Mnie okazuje ogromną wdzięczność, płacze ze wzruszenia, że taka jestem dobra. "Mój aniołeczek", mówi o mnie. Na początku dławił mnie wstyd, ale potem to się jakoś wyrównało, bo naprawdę ją polubiłam. Wydało mi się, że poprzez nią będę mogła nareszcie przeżyć śmierć istoty najdroższej mi na świecie. <br>Rak macicy i woda w organizmie. Pojednała się już z Bogiem, był ksiądz, płonęły gromnice, zleciały się baby z całej kamienicy. Wszyscy ją tu znają. <br><br>"Gasnę jak świeca" - powiedziała. Tak. Z każdym dniem mniej w niej było życia. Patrzeć na to. Oglądać ten proces. Po raz pierwszy. <br>Basen, mycie, zmienianie pościeli. Trzeba