Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
och, pan Piotr. Czasem w cieple ich
piersi, do których przytulały moją głowę, gdy przychodziłem do nich na
kakao.
Były teraz znanymi w mieście krawcowymi, a odkąd Rynkowi przywrócono
dawną świetność, zajmowały całe piętro w jednej z kamieniczek, w której
zresztą i przedtem mieszkały, tyle że w niewielkim pokoiku z maciupeńką
kuchnią i z oknami wychodzącymi na zaniedbane, cuchnące zaplecze.
Przywitały mnie, jak zwykle, z radością, serdecznie, naściskały,
naobcałowywały, nie było końca ochom, achom. Ewelinie łzy stanęły w
oczach, a Róża zaczęła trzepotać niczym motyl powiekami, najwyraźniej
broniąc się przed łzami, tak że przez chwilę poczułem się znów tym
małym Piotrusiem
och, pan Piotr. Czasem w cieple ich<br>piersi, do których przytulały moją głowę, gdy przychodziłem do nich na<br>kakao.<br> Były teraz znanymi w mieście krawcowymi, a odkąd Rynkowi przywrócono<br>dawną świetność, zajmowały całe piętro w jednej z kamieniczek, w której<br>zresztą i przedtem mieszkały, tyle że w niewielkim pokoiku z maciupeńką<br>kuchnią i z oknami wychodzącymi na zaniedbane, cuchnące zaplecze.<br> Przywitały mnie, jak zwykle, z radością, serdecznie, naściskały,<br>naobcałowywały, nie było końca ochom, achom. Ewelinie łzy stanęły w<br>oczach, a Róża zaczęła trzepotać niczym motyl powiekami, najwyraźniej<br>broniąc się przed łzami, tak że przez chwilę poczułem się znów tym<br>małym Piotrusiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego