Miedzyń mojego dzieciństwa zniknął z powierzchni ziemi - niepotrzebna już dekoracja, rozebrana, a właściwie zniszczona po odegraniu kolejnej odsłony sztuczki, którą opisuję. Zapamiętały w szczęściu mojego powrotu do Warszawy i zapatrzony w to, co mnie w niej czeka, nie dopuszczałem do siebie nie tylko smutku krajobrazu, ale i nastroju ojca i macochy, którym też daleko było do pogody. Dla ojca Miedzyń był sporą porażką życiową, a przecież nie zdawał sobie jeszcze sprawy, jakie straty czekają go w związku z niefortunną sprzedażą, która już po jego śmierci miała mieć swój finał w licytacji majątku. Co prawda, moje życie nawet na tej uszczuplonej do