Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
akademików wzbierały tkliwym wzruszeniem.
- Wspomóżmy go, koledzy!... Wydaje się być ubogi...
Ten i ów sięgnął do kieszeni - A chłop prawie przystanął, brzemię oparł o występ muru i oddychając ciężko, patrzył ku Krakowskiemu Przedmieściu.
Podeszli do niego z przyjaznymi uśmiechami.
- Skądże to idziesz, staruszku?
Chłop spojrzał mrugającymi ślepiskami i ręką do magierki sięgnął.
- Z Kawęczyna, paniczu... niedaleko...
- A te kije to pewnie na sprzedaż do miasta?
- Juści...
- Czekaj cie! - zawołał jeden z młodzieńców jakby olśniony nagłą myślą i do Wawrzona się zwrócił. - Po czemuż to, staruszku, liczysz sobie swój towar?
- Po dwa grosze, paniczu, jeden mi tu majster płaci, na Koziej ulicy
akademików wzbierały tkliwym wzruszeniem.<br>- Wspomóżmy go, koledzy!... Wydaje się być ubogi...<br>Ten i ów sięgnął do kieszeni - A chłop prawie przystanął, brzemię oparł o występ muru i oddychając ciężko, patrzył ku Krakowskiemu Przedmieściu.<br>Podeszli do niego z przyjaznymi uśmiechami.<br>- Skądże to idziesz, staruszku?<br>Chłop spojrzał mrugającymi ślepiskami i ręką do magierki sięgnął.<br>- Z Kawęczyna, paniczu... niedaleko...<br>- A te kije to pewnie na sprzedaż do miasta?<br>- Juści...<br>- Czekaj cie! - zawołał jeden z młodzieńców jakby olśniony nagłą myślą i do Wawrzona się zwrócił. - Po czemuż to, staruszku, liczysz sobie swój towar?<br>- Po dwa grosze, paniczu, jeden mi tu majster płaci, na Koziej ulicy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego