Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
zaczynała się
przerwa obiadowa. W środku dwie osoby wykupywały jeszcze
leki, ale drzwi były już zamknięte. Pani magister, załatwiwszy
ostatnich interesantów, podeszła do drzwi, przekręciła klucz
w zamku i wypuściła ich.
- Proszę po czternastej - powiedziała oschle do Wojciucha. - Przerwa.
- Ale ja proszę tylko o jedno lekarstwo. Dziecko mi
zachorowało. Pani magister... litości!
Pani Lucyna uśmiechnęła się i spuściła "intruza" do
środka. Weszli na zaplecze, gdzie skryci przed oczyma ludzi,
mogli się wreszcie przywitać i porozmawiać chwilę swobodnie.
Ta młoda jeszcze osoba, choć o jakieś siedem lat od
Wojciucha starsza, sprawiała bardzo miłe wrażenie. Wysmukła,
zgrabna brunetka, miała w wyrazie oczu coś
zaczynała się<br>przerwa obiadowa. W środku dwie osoby wykupywały jeszcze<br>leki, ale drzwi były już zamknięte. Pani magister, załatwiwszy<br>ostatnich interesantów, podeszła do drzwi, przekręciła klucz<br>w zamku i wypuściła ich.<br> - Proszę po czternastej - powiedziała oschle do Wojciucha. - Przerwa.<br> - Ale ja proszę tylko o jedno lekarstwo. Dziecko mi<br>zachorowało. Pani magister... litości!<br> Pani Lucyna uśmiechnęła się i spuściła "intruza" do<br>środka. Weszli na zaplecze, gdzie skryci przed oczyma ludzi,<br>mogli się wreszcie przywitać i porozmawiać chwilę swobodnie.<br> Ta młoda jeszcze osoba, choć o jakieś siedem lat od<br>Wojciucha starsza, sprawiała bardzo miłe wrażenie. Wysmukła,<br>zgrabna brunetka, miała w wyrazie oczu coś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego