mercedesa przywieźć, żeby go wypchać i w szklanym mauzoleum pokazywać - mój kościelny wie, dokąd gościa zaprowadzić, wie, gdzie czaty obiecujące i jaką przynętę tego dnia przygotować. Pewnie... teraz wszyscy handlują... - Śmieje się. - Dziś chyba tylko my dwaj tu nie handlujemy... Aa, żeby nie zapomnieć. Jutro rano Polacy tu mszę swoją mają. Potem chór dziecięcy, pieśni wielkopostne... nastrój, jakiego pan docent nie zna... <br>Hans jakby zmarkotniał. <br>- Chyba zajdę, żeby posłuchać. - Patrzy dziwnie w oczy proboszcza. <br>- Tak jak zachodzili do tego kościoła nasi żołnierze... <br>Ksiądz Joachim, jakby sprawdzał kątem oka tlenie się tytoniu. Mruży oczy. <br>- Zachodzili, zachodzili... Jedni stali w głębi nawy, przymykali