miast"</>' nie ma miejsca na biblioteki. Więc izby mieszkalne, sutereny, klitki, sąsiedztwa pralni i suszarni bielizny w piwnicach są ratunkiem. Na Osiedlu Przyjaźni zabrano lokal na coś, co się nazywa <name type="place">Tip-Top</>, były pieniądze na urządzenie czegoś godnego, na razie jedna filia ma wystarczyć na kilka tysięcy mieszkańców, którzy szukać mają książek - gdzie? Przykłady ciasnoty z ulicy <name type="place">Palacza</>, <name type="place">Kasyusza</> czy ze <name type="place">Szczepankowa</> wołają o ratunek samego imiennika <name type="place">Rączyńskiego</>. To nie pomoże.<br> Szczycimy się efektami osiedla na <name type="place">Ratajach</>. Ani czytelnicy, ani bibliotekarze cieszyć się nie mają z czego. Wiadomo, standard mieszkań idzie w górę i dobrze, a w bibliotekach spada na łeb