Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 22
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Marcin Szyndler) założyła biwak pod potężną wantą, która miała ich chronić przed szalejącą aurą. W tych warunkach robienie dokumentacji zdjęciowej graniczyło z cudem. Marcin w króciutkich przerwach pomiędzy nawałnicami wychylał się zza kamienia i rejestrował nasze zmagania. Po jedenastu godzinach heroicznego "biwaku", zmarznięci na kość zaczęli schodzić, widząc z dołu majaczące światełka naszych lamp czołowych, znikające za granią.
Pomimo dużej ilości śniegu, zejście okazało się dość proste i bezpieczne. Dwie godziny później spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi przy samochodzie, gratulując sobie nawzajem. Dla Kuby była to pierwsza prawdziwa zimowa przygoda wspinaczkowa. Schodząc, już w lesie skwitował to jednym zdaniem "Dostałem tak
Marcin Szyndler) założyła biwak pod potężną wantą, która miała ich chronić przed szalejącą aurą. W tych warunkach robienie dokumentacji zdjęciowej graniczyło z cudem. Marcin w króciutkich przerwach pomiędzy nawałnicami wychylał się zza kamienia i rejestrował nasze zmagania. Po jedenastu godzinach heroicznego "biwaku", zmarznięci na kość zaczęli schodzić, widząc z dołu majaczące światełka naszych lamp czołowych, znikające za granią.<br>Pomimo dużej ilości śniegu, zejście okazało się dość proste i bezpieczne. Dwie godziny później spotkaliśmy się z naszymi przyjaciółmi przy samochodzie, gratulując sobie nawzajem. Dla Kuby była to pierwsza prawdziwa zimowa przygoda wspinaczkowa. Schodząc, już w lesie skwitował to jednym zdaniem "Dostałem tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego