Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
Kaktus. Cała ta sprawa to wyłącznie jego robota.
Kiedy z tym przyszedł, szef wywalił na niego oczy. Tak. Chodzi za nim tych jego przeklętych dwadzieścia lat. Żeby nie ten głupi wiek, dobry dla futbolisty, na pewno by dostał Urząd Powiatowy, a nie jakiś posterunek MO.
- Wy ufacie takim jak ten major?... - ruchem nie ogolonego podbródka bezpieczniak wskazał skrawek rynku, gdzie, jak wyobrażał sobie, musiał być w tej chwili pogromca Siekiery.
Kaktus popatrzył w okno.
- Ufam - powiedział obraźliwie krótko.
Zmrok umocnił się już na ulicach, gdy Zygmunt opuścił kwaterę. Cicho wymknął się na korytarz, otwarł drzwi. Kiedy mówił podoficerowi kwaterującemu szwadron, żeby
Kaktus. Cała ta sprawa to wyłącznie jego robota.<br>Kiedy z tym przyszedł, szef wywalił na niego oczy. Tak. Chodzi za nim tych jego przeklętych dwadzieścia lat. Żeby nie ten głupi wiek, dobry dla futbolisty, na pewno by dostał Urząd Powiatowy, a nie jakiś posterunek MO.<br>- Wy ufacie takim jak ten major?... - ruchem nie ogolonego podbródka bezpieczniak wskazał skrawek rynku, gdzie, jak wyobrażał sobie, musiał być w tej chwili pogromca Siekiery.<br>Kaktus popatrzył w okno.<br>- Ufam - powiedział obraźliwie krótko.<br>Zmrok umocnił się już na ulicach, gdy Zygmunt opuścił kwaterę. Cicho wymknął się na korytarz, otwarł drzwi. Kiedy mówił podoficerowi kwaterującemu szwadron, żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego