Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
nie powinni go pozostawić zwyczajnie na skrzyżowaniu ulic po tym wszystkim, co zaszło.
- E... chłopak... jak ci tam? - To wołał ten w szarym ubraniu.
- Stacho.
- Jak ci zejdą siniaki spod oczu, to przyjdź do nas, do warsztatu. Pamiętaj - stolarnia Bergów na Dworskiej. Potrzeba terminatorów. Przyjdź, jak ci zejdą siniaki, inaczej majster cię przegna, bo pomyśli, żeś łobuz. Do widzenia, Stachu.
Poszedł powoli wzdłuż znanych domów, mijał płoty, które nydawały się dłuższe niż zazwyczaj, ciągnął nogi z trudem, jakby bruki przedmieścia zamieniły się w grząskie bagno. Przebrnął póle i oparł się ciężko o mur domu.
Matka podniosła się ze stołeczka wystawionego na
nie powinni go pozostawić zwyczajnie na skrzyżowaniu ulic po tym wszystkim, co zaszło.<br>- E... chłopak... jak ci tam? - To wołał ten w szarym ubraniu.<br>- Stacho.<br>- Jak ci zejdą siniaki spod oczu, to przyjdź do nas, do warsztatu. Pamiętaj - stolarnia Bergów na Dworskiej. Potrzeba terminatorów. Przyjdź, jak ci zejdą siniaki, inaczej majster cię przegna, bo pomyśli, żeś łobuz. Do widzenia, Stachu.<br>Poszedł powoli wzdłuż znanych domów, mijał płoty, które nydawały się dłuższe niż zazwyczaj, ciągnął nogi z trudem, jakby bruki przedmieścia zamieniły się w grząskie bagno. Przebrnął póle i oparł się ciężko o mur domu.<br>Matka podniosła się ze stołeczka wystawionego na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego