kątach na jedzenie sarkali, żaden jednak głośno nie upomniał się o swoje.<br>Pewnego razu Szczęsny powiedział przy kolacji: <br>- Ech, żeby to majstrowa była chociaż trochę jak majster! Majstrowa musnęła go leniwym spojrzeniem, z udanym zdziwieniem, że toto istnieje i wydaje głos.<br>- Nie podobam się może komuś?<br>- Skąd by znowu... Tylko majstrowa nie jest tak szczodra jak majster. Majster roboty nam nie żałuje, a majstrowa jedzenie wydziela, żebyśmy się broń Boże nie przemęczyli:<br>Tu już majster nie wytrzymał.<br>- Te, bolszewik, o co ci chodzi? Głodnyś? - Nie ja jeden, mistrzu. Głodniśmy wszyscy!<br>- Co za wszyscy? Każdy mówi za siebie, o sobie! Bucek, głodnyś