Malarii tam już przecież nie ma...<br> - Doktorze, w pociągu "Murut Mail" czytał pan jakieś czasopismo i nie chciałem panu przeszkadzać. Ale zanotowałem, że jedna ze stacyjek nazywa się Duentzer. Nazwa ani malajska, ani chińska...<br> - ... ale niemiecka. Po prostu nazwisko lekarza, który przybył tu i mieszkał dawno temu. Zwano go "ojcem malarii", gdyż na Borneo był naprawdę pierwszym, który walczył z tą chorobą nie tylko wtedy, kiedy atakowała nielicznych podówczas przybyszów z Europy, ale ratował, jak umiał, zamieszkałe tu od niepamiętnych czasów plemiona. Miał fantastyczne zbiory, które przepadły bez śladu podczas japońskiej okupacji.<br> - Wędruje pan po Azji i Afryce, wojując z malarią