łączyć, nawet przedmiot reklamy, butelka koniaku czy paczka papierosów. Coś takiego było właśnie w obrazach, na które teraz patrzyłem. Były reklamą, która ma przemawiać do wszystkich - ale nie przemawia do nikogo. Chcąc coś wyrazić - nie wyraża niczego. Przyszła mi jeszcze do głowy dziwna myśl, że reklamy w zachodnich czasopismach i malarstwo, które uprawiał Z. łączy to, że jedne i drugie są bardzo kosztowne, a zysk propagandowy z nich jest wątpliwy. Chyba, że w obu wypadkach nie o zysk chodzi. Ale w takim razie o co? Obszedłszy pokój, zatrzymaliśmy się przy obrazie, od którego zaczęliśmy wędrówkę. Nie wiedziałem, co powiedzieć, ale gospodarz