smagana do krwi parasolką, Żyd cuchnący czosnkiem, ciągnący swój dwukołowy wózek eleganckimi alejami parku, policjant usiłujący zedrzeć z niej majtki pod krzakiem bzu, ksiądz grożący piekielnym ogniem kary boskiej... Cień przywoływał więc inne cienie i już przez to samo wydawał się jej groźny i bardzo niebezpieczny.<br>Niespodziewanie stanął pomiędzy uśpionym malcem, którego spokojny oddech tak cię ucieszył, a rozświetloną zasłoną zawieszoną w otwartym szeroko oknie.<br>Tego roku w Warszawie pojawiło się mnóstwo niezwykle uciążliwych much, gzów, bzyków, mrówek, komarów, szerszeni, os i innych lataczy, których nazw nigdy nie poznała i nawet nie próbowała dociec. Widać je było wyraźnie na podświetlonej słońcem