Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
wszystko. - 0, wielkie nieba - westchnął - wielkie nieba! - Ale, Diego, co ty? - Objął mnie, całuje po włosach, oczach, matko, po kaftaniku, który miałam na sobie, rozchylił go, choć się broniłam, przywarł do mojego ciała, rozdygotany, gorący. - No, ale, Diego... - Nie słyszał, leżał z policzkiem prawie na mej piersi, mówił jakby w malignie, jakby śpiewał: będziesz moja, moja, moja... - Ciszej, Diego, bo może kto słucha. - Niech słucha, niech zatrąbią na cały świat, że będziesz moja, moja, niech we wszystkich kościołach zadzwonią...
- Kiedy nic nie zatrąbią i nigdzie nie zadzwonią, pomyśl, Diego, przecież my tu jak złodzieje... - A kochasz mnie, Dolores? - Kocham, Diego, tylko
wszystko. - 0, wielkie nieba - westchnął - wielkie nieba! - Ale, Diego, co ty? - Objął mnie, całuje po włosach, oczach, matko, po kaftaniku, który miałam na sobie, rozchylił go, choć się broniłam, przywarł do mojego ciała, rozdygotany, gorący. - No, ale, Diego... - Nie słyszał, leżał z policzkiem prawie na mej piersi, mówił jakby w malignie, jakby śpiewał: będziesz moja, moja, moja... - Ciszej, Diego, bo może kto słucha. - Niech słucha, niech zatrąbią na cały świat, że będziesz moja, moja, niech we wszystkich kościołach zadzwonią...<br>- Kiedy nic nie zatrąbią i nigdzie nie zadzwonią, pomyśl, Diego, przecież my tu jak złodzieje... - A kochasz mnie, Dolores? - Kocham, Diego, tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego