Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
porozumienia, panie Lucjanie, niechże pan mnie pojmie!
- Tu nie ma nic do pojmowania. Muszę panią uprzedzić, że często bywam ordynarny, prócz tego chory jestem i nerwy mi nie bardzo dopisują.
Poczęła go gładzić po kolanie i mówić jak do dziecka:
- Taki chory, taki ordynarny i taki... taki bardzo kochany, i malutki, i nerwowy... no, już dobrze, prawda? Wszystko dobrze?
Było mu rzeczywiście dobrze, to gładzenie po kolanach i wyżej było wcale przyjemne. Z drugiej strony odczuwał wyraźnie psychiczną urazę do tej wystrojonej i pachnącej dziwki. Musiał ścisnąć rękę, aby nie trzasnąć jej w tę gładką gębusię.
- Pewnie Lusiowi smutno jest tutaj
porozumienia, panie Lucjanie, niechże pan mnie pojmie!<br>- Tu nie ma nic do pojmowania. Muszę panią uprzedzić, że często bywam ordynarny, prócz tego chory jestem i nerwy mi nie bardzo dopisują.<br>Poczęła go gładzić po kolanie i mówić jak do dziecka:<br>- Taki chory, taki ordynarny i taki... taki bardzo kochany, i malutki, i nerwowy... no, już dobrze, prawda? &lt;page nr=230&gt; Wszystko dobrze?<br>Było mu rzeczywiście dobrze, to gładzenie po kolanach i wyżej było wcale przyjemne. Z drugiej strony odczuwał wyraźnie psychiczną urazę do tej wystrojonej i pachnącej dziwki. Musiał ścisnąć rękę, aby nie trzasnąć jej w tę gładką gębusię.<br>- Pewnie Lusiowi smutno jest tutaj
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego